Wielkanoc to czas zabawy i radości. Śmigus Dyngus, palenie ognisk w Wielką Sobotę czy też Śmigus Dyngus zna każdy. Ale czy wiesz, co to Siuda Baba albo walatka? Nie wszystkie dawne zwyczaje wielkanocne odeszły do lamusa. Są takie, które zachowały się do dziś. Jakie?

 

 

Pogrzeb żuru i śledzia

 

Zgodnie z wiarą religii katolickiej, na 40 dni przed świętami Wielkiej Nocy ogłasza się Wielki Post. W tym czasie wierni z reguły rezygnują z używek, słodyczy i wszelakiej zabawy. To czas refleksji i przemyśleń skupiających się na męce i śmierci Chrystusa. Zmienia się również jadłospis, gdzie dania mięsne zastępowane są przez bardziej jarskie. Dawniej zwyczaje były jeszcze bardziej restrykcyjne – nie jedzono wtedy ani mięsa ani cukru i nabiału.

W kuchni za to królował żurek bez dodatków i śledzie. Dlatego też, Wielki Piątek, jako końcówka Wielkiego Postu, był pretekstem do pogrzebania tych dwóch produktów. W ten sposób mieszkańcy wsi cieszyli się z końca Wielkiego Postu, a jednocześnie z nadzieją wypatrywali wielkanocnych frykasów. Dzisiaj zwyczaj ten raczej nie jest kultywowany. Być może dlatego, że post poprzedzający Wielkanoc nie jest już tak bardzo przestrzegany.

 

Siuda Baba

 

Wyobraźcie sobie mężczyznę, umazanego sadzą i przebranego w damskie łachmany. Z szyi zwisają długie korale z kasztanów lub ziemniaków. Na plecach ma wielki kosz, w ręku trzyma krzyż i bat. Puka od domu do domu, w towarzystwie Cygana i kilku chłopaków ubranych w stroje krakowskie. To nie jest szaleniec a Siuda Baba. Kolęduje prosząc o datki w konkretnej sprawie, a gdy znajdzie pannę na wydaniu, smaruje ją sadzą. Ma to gwarantować zdrowie i urodę, a także szybkie znalezienie kawalera. Zwyczaj ten, kiedyś popularny w całej Polsce, dzisiaj kultywowany jest już w niewielu miejscach. Jednym z nich jest małopolska Wieliczka.

 

Walatka

 

To bitwa na jajka. Myli się jednak ten, który sądzi, że chodzi o obrzucanie się jajami. Na dużym stole po dwóch jego końcach ustawiają się zawodnicy. Mają w ręku 1 jajko. Ich zadaniem jest potoczyć je po stole w taki sposób by nie zderzyły się z żadnym innym puszczonym w tym czasie jajkiem. Rzecz jasna, nie może również spaść z blatu. Zwycięzcą zostaje ten uczestnik, którego jajko się nie rozbije ani nie pęknie. Zadanie wydaje się proste, jednak każdy, kto próbował mówi, że nie jest tak łatwo. Dobra zabawa gwarantowana.

 

Zakaz pieczenia chleba

 

Część tradycji wielkanocnych jest związana ściśle z przyrodą i rolnictwem. Tydzień przed Niedzielą Palmową wiejskie gospodynie domowe miały absolutny zakaz wypieku chleba. Wierzono, że jeżeli by się to zrobiło, sprowadzi się ogromną suszę na swoje gospodarstwo i okoliczne wsie. Kara za złamanie zakazu była specyficzna. Mieszkańcy wsi wchodzili do domu takiej gospodyni, porywali ją oraz należące do niej garnki i wrzucali do pobliskiej rzeki albo jeziora. Zakaz wypieków trwał do Wielkiego Tygodnia. Na szczęście, tradycja ta należy już bardziej do legend niż przestrzeganego zwyczaju.

 

 

Wieszanie Judasza

 

Nawet osoba, która nie orientuje się w religii chrześcijańskiej, wie kim był Judasz. To jeden z uczniów Chrystusa, który go zdradził za 30 srebrników. Na czym polega ten zwyczaj? Ze słomy robi się kukłę, rozmiarów przeciętnego człowieka. Ubiera się ją w podarte łachmany. Przed laty wieszano ją na wieży kościoła, teraz są to drzewa lub słupy. Towarzyszący jej ludzie strącają ją kijami, a następnie prowadzą po wsi, aby na koniec podpalić ją i wrzucić do rzeki lub stawu. Tradycja bardzo podoba na palenia Marzanny, ma odgonić wszystko co złe. Zwyczaj ten wciąż jest kultywowany na Podkarpaciu.

 

Nie taki oczywisty Śmigus Dyngus

 

Wielki Poniedziałek nierozerwalnie kojarzy się nam z oblewaniem wodą. Nie ma znaczenia płeć czy wiek. W akompaniamencie pisków i śmiechu polewają się wszyscy. Jednak nie zawsze tak było. Dawniej wodą raczono tylko panny na wydaniu. Im mocniej została oblana, tym większa była jej szansa na szybkie zamążpójście. Ciekawą kwestią jest również połączenie słów Śmigus i Dyngus.

Śmigusem przed laty było nazywane symboliczne smaganie witkami wierzbowymi po nogach oraz oblewanie ich zimną wodą. Nie chodzi tu więc o dotkliwe zranienie, a raczej o muśnięcia. Całość miała nawiązywać bezpośrednio do wiosennego oczyszczenia i obudzenia organizmu po zimowym śnie. Dyngus oznaczał wykupienie od oblewania. Tym samym, jeżeli panna nie chciała być mokra, musiała przygotować specjalny podarek w postaci pisanki czy słodyczy ze świątecznego stołu.

Zupełnie zapomniany jest już Kurek Dyngusowy. Ten ludowy zwyczaj, również obchodzony z lany poniedziałek, ma związek z polewaniem wodą, ale w bardziej zorganizowanej formie. Młodzi mężczyźni z danej wsi, brali na mały wózek koguta i obwozili go od domu do domu. W akompaniamencie śpiewów, zbierali datki i polewali panny wodą.

 

Wydawać by się mogło, że tradycje związane ze świętami Wielkiej Nocy w dzisiejszych nowoczesnych czasach przestały obowiązywać. A jednak, z prawdziwą przyjemnością lejemy się wodą w Wielki Poniedziałek, czy też szukamy jajek, które rozsypał po całym domu zając wielkanocny. Bo wychodzi na to, że to tradycja dopasowuje się do zmieniających się czasów. I chwała jej za to!